Historia życia św. Ojca Pio


Wokół ludzkich i duchowych doświadczeń Ojca Pio z Pietrelciny, wówczas Franciszka Forgione, powstał jeden z najbardziej znanych i interesujących przejawów kultu religijnego we Włoszech w początkach XX w. Przez pięćdziesiąt lat, 1918-1968, Ojciec Pio, nigdy nie opuszczając klasztoru Santa Maria delle Grazie w San Giovanni Rotondo, przyciągał swoją postawą całe pokolenia Włochów i obcokrajowców. Ludzie udawali się na Gargano, by spotkać się z zakonnikiem, który nieustannie powtarzał; Pragnę być jedynie ubogim bratem, który się modli. Był głęboko przekonany, że - modlitwa jest największą bronią, jaką posiadamy, jest kluczem otwierającym serce Boga -. Wielu z wiernych, którzy odwiedzili to małe miasteczko w Puglii, z pewnością natknęło się na księdza kapucyna., wiodącego życie naznaczone prostotą i wręcz monotonnie powtarzającymi się czynnościami. Modlitwa, sprawowanie Mszy św., spowiedź, przyjmowanie i słuchanie pielgrzymów wypełniały powszedni dzień świętego przez całe pół wieku. Do tej skromnej egzystencji dołączyły z czasem łaski duchowe oraz doświadczenia mistyczne, wszystkie o charakterze ponadnaturalnym.  

Franciszek Forgione urodził się w rodzinie prostych ludzi z południa Włoch, którzy byli właścicielami kawałka gruntu, mniejszego niż hektar, o godzinę drogi od Pietrelciny. Gracjan Forgione i Maria Józefina De Nunzio wydali na świat ośmioro dzieci. Franciszek, urodzony 25 maja 1887 r., był czwartym ich synem, ale dwóch jego braci, urodzonych bezpośrednio przed nim zmarło w wieku dziecięcym, tak samo zresztą jak Mario, ostatni z rodzeństwa. Pomimo, iż rodzina Forgione nie była biedna, nie mogła zapewnić swoim dzieciom ani należytej opieki medycznej, ani wykształcenia. Życie w miasteczku odbywało się w rytmie wyznaczanym przez zimę, rodzinę, wiarę. Religijność mieszkańców była prosta, lecz przykładna. Powołanie Franciszka objawiło się w sposób naturalny i nie było związane z żadnymi nadzwyczajnymi wydarzeniami. Był on łagodnego charakteru, bardzo posłuszny i już jako dziecko lubił chodzić do kościoła i z upodobaniem uczestniczyć we Mszy św. Zazwyczaj uczęszczał do kościoła Santa Maria degli Angeli, gdzie upodobał sobie kaplicę św. Anny. Sympatia dla młodego kapucyna, który często odwiedzał Pietrelcinę, poparta pobożnym uwielbieniem matki dla franciszkanów, spowodowały, że we Franciszku zrodziło się pragnienie - zostania zakonnikiem - i naśladowania - tego księdza z brodą. Rodzina poważnie potraktowała jego wolę i zainwestowała swój niewielki majątek w naukę chłopca, powierzając go opiece miejscowemu księdzu. Dnia 6 stycznia 1903 r. Franciszek wstąpił do kapucynów w Morcone i przyjął imię Pio. Po okresie nowicjatu przebywał w klasztorze Sant Elia w Pianisi w prowincji Campobasso. Uroczyste śluby zakonne złożył w styczniu 1907 r., a 10 sierpnia 1910 r. został kapłanem. Jednak rozpoczęcie życia wspólnotowego i zakonnego przesunęło się w czasie ze względu na szwankujące zdrowie młodego kapłana, chwilowo odesłanego przez przełożonych do Pietrelciny. Tam Ojciec Pio spędził 6 lat, następnie zaś przeniesiono go do Foggia, a wkrótce do San Giovanni Rotondo.

Lata młodości, nauki, nowicjatu i przygotowania do kapłaństwa słynnego mistyka naznaczone były problemami zdrowotnymi oraz otrzymywaniem nadprzyrodzonych znaków. Sny i wizje, bogate w symbole, poprzedzały to, co miało się wydarzyć w dalszym jego życiu. Owe doświadczenia są nam znane dzięki bogatej korespondencji prowadzonej przez brata Pio ze swoim kierownikiem duchowym i spowiednikiem, gdzie opowiadał on o walce z diabłem (Niebieskobrodym), toczonej niejednokrotnie przy użyciu siły fizycznej. Ale młody kapucyn niespecjalnie chętnie dzielił się tymi przeżyciami, tym bardziej daleki był od chwalenia się nimi. Poczucie strachu i niedopasowania do duchowej przygody, w której przyszło być mu bohaterem, będzie towarzyszyło świętemu już zawsze. 

Największe cierpienie przyniosła Ojcu Pio choroba - przewlekła forma gruźlicy płuc, która w tajemniczy sposób objawiła się ze szczególną natarczywością podczas pierwszych lat służby kapłańskiej i to za każdym razem, gdy próbował osiąść w klasztorze kapucynów. Raz za razem powracał leczyć się do Pietrelciny. W rodzinnym miasteczku sprawował podwójną służbę kapłańską; odprawiał liturgię Mszy św. i był duchowym kierownikiem kilku wiernych, wskazanych mu przez tych samych przełożonych, z którymi prowadził korespondencję. W ten sposób zostały nawiązane znaczące relacje, m.in. z franciszkańską tercjarką Raffaelią Cesare. Jednak w centrum jego życia pozostało sprawowanie Najświętszej Ofiary. Dlatego właśnie od celebrowania Eucharystii należy rozpocząć interpretację duchowości Ojca Pio. Kiedy odprawiał mszę upodobniał się do Chrystusa w całkowitej ofierze z siebie. Misterium męki Pańskiej pochłaniało go zupełnie, a jego głębokim pragnieniem było uczestniczenie, możliwie jak najpełniej, w doświadczeniach cierpienia i miłości Chrystusa. Celebracja Mszy św. przez Ojca Pio trwała bardzo długo; jej charakterystycznym momentem były przerwy na zatopienie się w modlitwie, na adorację, na przeżywanie wewnętrznych uniesień. Wszystko, co Jezus zniósł w czasie swej Męki - pisał Ojciec Pio w jednym ze swoich listów - także i ja cierpię w sposób niedoskonały, w takim stopniu, w jakim to dopuszczone dla stworzenia ludzkiego. Tajemnica głębokiego związku z Ukrzyżowanym dopełniła się 20 września 1918 r., siedem wieków po naznaczeniu stygmatami Franciszka z Asyżu; Ojciec Pio otrzymał rany Jezusa. Został wtedy wysłany do San Giovanni Rotondo. 

Stygmaty przyniosły mu sławę z równoczesnym cierpieniem z jego strony i niekończącymi się polemikami. Należy podkreślić, że sam Ojciec Pio nie zabiegał o całe to zamieszanie wokół jego osoby. Jednak zjawiska stygmatyzmu nie dało się utrzymać w tajemnicy. Wieść rozeszła się w tempie błyskawicy, ściągając do trudno dostępnej osady w górach Gargano tłumy wiernych i ciekawskich. Pięć ran obecnych na dłoniach, stopach i u boku, zostało poddanych badaniom przez wielu lekarzy i naukowców, szczególnie w początkowym okresie ich pojawienia się. Opinię tych, którzy w zranieniach (nb. nigdy nie ulegały zakażeniu, mimo iż nie stosowano żadnych opatrunków, ani też nie zagoiły się aż do chwili śmierci) dopatrywali się zjawiska o naturze psychosomatycznej, możliwym do wyjaśnienia jako przejaw neurozy czy wyjątkowo silnej sugestii, zostały odrzucone siłą oczywistości samych ran. Jak wiadomo, najbardziej wiarygodną wówczas, sceptyczną opinię na temat ran kapucyna wydał o. Augustyn Gemelli. Utrzymywał on pełną nieufności postawę wobec brata Pio, mimo że nigdy nie badał z bliska jego stygmatów. Opublikowana przez niego opinia wpłynęła jednak na wydanie negatywnego osądu przez papieża Piusa XI i spowodowała podtrzymanie oskarżeń grupy oszczerców, na czele których stał zaciekły przeciwnik Ojca Pio - Pasquale Gagliardi, biskup Manfredonii. Właśnie te oskarżenia zmusiły Stolicę Apostolską do wypowiedzenia się w kontrowersyjnej sprawie stygmatów. Począwszy od 1922 r. Święte Oficjum narzuciło zastosowanie restrykcyjnych środków wobec znanego już kapucyna i oświadczyło, że nie ma żadnej pewności , że posiadane przez niego rany mają swoje ponadnaturalne źródło pochodzenia. 

Nakłoniono Ojca Pio do zmiany dotychczasowego kierownika duchowego, zakazano mu pisania listów i zabroniono pokazywania stygmatów. Następnie musiał ograniczyć odprawianie Eucharystii do trzydziestu minut. Ten okres napięć i restrykcji trwał aż do 1933 r., sprawiając słynnemu kapucynowi ogromny ból, lecz nigdy nie wywołując u niego reakcji przeciwstawienia się. Przez całe swoje życie z zadziwiającą pokorą i pełnym posłuszeństwem przyjmował uwagi i zakazy przełożonych., często sprzeczne ze sobą, milcząc w obliczu oszczerstw. Tak jak w 1960 i 1964 r., kiedy to ponownie nałożono na niego restrykcje, na podstawie podejrzeń o uchybienia przy zarządzaniu założonym przez niego szpitalem oraz kierowaniu liczną grupą wiernych kobiet, stale poszukujących jego obecności. Przez pewien okres był też kontrolowany następującymi po sobie wizytami apostolskimi. Okresy największej swobody przypadają na pontyfikat Piusa XII, od 1939 do 1958, i Pawła VI, począwszy od 1963 r. 

Ci, którzy zetknęli się z duchowością Ojca Pio nie pozostawali już obojętni. Łaska, która najbardziej promieniowała od niego, to dar czytania w duszy, określany jako introspekcja. Niezliczone są przypadki bezpośrednich świadectw ludzi, którzy udali się do San Giovianni Rotondo z czystej ciekawości lub z zamiarem wykpienia świętości tego kapucyna, a przeżyli tam nawrócenie, poprzez przystąpienie do sakramentu spowiedzi i okazaniu szczerej skruchy. Wierni byli też pod wrażeniem mocy uzdrawiania posiadanej przez Ojca Pio. Pod tym względem ilość przypadków uleczeń jest niezliczona. Przypomnijmy chociażby sześciolatka z Francji, cierpiącego na meningokokowe zapalenie opon mózgowych w końcowym stadium klinicznym. Prośba o wstawiennictwo dotarła do Ojca Pio telegramem o godzinie 13.30, 29 stycznia 1957 r. Już o godzinie 16.00 gorączka opuściła chłopca. Kiedy nazajutrz pokazano mu zdjęcie kapucyna, powiedział, że dobrze go zna, ponieważ spotkał się z nim w ciągu dnia. To jeden z wielu przykładów bilokacji świętego. Wśród osób deklarujących, że spotkały się z Ojcem Pio - a bardzo rzadko opuszczał on swój klasztor - jest św. Alojzy Orione, który opowiadał o rozmowie ze świętym mistykiem, jaką odbył z nim w Rzymie, w Bazylice św. Piotra. 

Ojciec Pio maił jasno sprecyzowaną misję; uczestniczenie w męce Chrystusa Ukrzyżowanego i niesienie ulgi w cierpieniu wiernym, przybliżając ich tym samym do Boga. Tak rozumiane posłannictwo doprowadziło do stworzenia w San Giovanni Rotondo zakładu opieki medycznej, w którym opieka i leczenie ludzi ubogich byłyby całkowicie darmowe. Drzwi Domu Ulgi w Cierpieniu zostały otwarte 5 maja 1956 r. Do chwili obecnej ta placówka pozostaje jedną z najnowocześniejszych w Europie. Trzeba też dodać, że na wszystkich kontynentach tworzą się spontanicznie tysiące Grup Modlitwy, inspirowanych postacią słynnego kapucyna; grupy te nie podlegały kontroli przez Ojca Pio, ale były popierane przez wielu biskupów. 

Ojciec Pio odszedł do Pana w nocy 23 września 1968 r. w wieku 81 lat. Po pogrzebie, w którym uczestniczyły rzesze wiernych, ogłoszono, że udzielone mu stygmaty znikły w momencie zgonu. Jeszcze kilka dni przed śmiercią, już umęczony wieloletnim bólem i schorowany, Ojciec Pio nadal oddawał się tym samym, co zawsze czynnościom. Pobudka o piątej rano, modlitwa, odprawianie mszy dla wiernych, przyjmowanie niekończącej się procesji penitentów. Następnie spowiedź, ponad stu osób dziennie. Jego świętość została zatwierdzona i uroczyście ogłoszona przez Kościół 16 czerwca 2002 r., podczas liturgii kanonizacyjnej sprawowanej przez Jana Pawła II, któremu dane było osobiście poznać Ojca Pio i uzyskać przez niego wstawiennictwo u Boga dla swojej cierpiącej na raka współpracownicy Wandy Półtawskiej. Miejscowość San Giovanni Rotondo należy do ważnych miejsc pielgrzymkowych zarówno we Włoszech, jak i świecie, przyjmując rok rocznie około dziewięciu milionów wiernych (dane z 2002 r.). Święty Pio jest nadal nazywany przez wszystkich Ojcem Pio. 

Święci na każdy dzień
Tom VII, s. 109-113

Ps. Zapraszam Cię do odwiedzenia i polubienia mojej strony św. Ojciec Pio na Facebooku. Dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco. Zachęcam Cię również do komentowania. Pozostaw po sobie tutaj jakiś ślad. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz