środa, 13 lipca 2016
Nie to, czego oczekiwał
Pewien wybitny naukowiec, który przybył do klasztoru o. Pio, był przekonany, że święci wyglądają - święcie - z oczyma zwróconymi ku niebu, z czołem rozjaśnionym promieniami światła, z rękami rozłożonymi lub skrzyżowanymi na piersi ...
Kierując się tymi kryteriami, szukał wśród modlących się zakonników o. Pio.
Widzisz go? - szepnął do niego przyjaciel.
Chyba tak - odpowiedział.
Ale się mylił. Jak przyznał później, o. Pio był tym, którego opisałby jako najmniej mistycznego.
Gość zdziwił się po raz drugi, kiedy następnego ranka o. Pio odprawiał Mszę świętą, często zamykając zaczerwienione powieki i czasem nawet - robiąc miny - jak to określił.
Musi być bardzo przeziębiony - pomyślał.
Potem jednak jego przyjaciel zwrócił się do niego z zapytaniem;
Czy widziałeś, że on płakał?
Gość uznał, że nie były to - piękne, efektowne, lśniące łzy, które pasowałyby do jego wyobrażenia o świętych, lecz łzy człowieka, który bardzo się wysila, by nad nimi zapanować, ale i tak nie udaje mu się powstrzymać płaczu.
Człowiek ów zdziwił się raz jeszcze, na koniec, kiedy to w konfesjonale spotkał tylko - zwykłego wiejskiego księdza.
Prawdziwy o. Pio, podsumował, był;
zakonnikiem nie mającym ascetycznego wyglądu, kapłanem bez postawy tchnącej mistycyzmem, a jednak jego autentyczność i oryginalność nie podlegają dyskusji, szczerość duszy zaś i mocy ducha nie można podać pod wątpliwość.
Chwile ciszy z Ojcem Pio, s. 25-26
Ps. Zapraszam Cię do odwiedzenia i polubienia mojej strony św. Ojciec Pio na Facebooku. Dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco. Zachęcam Cię również do komentowania. Pozostaw po sobie tutaj jakiś ślad.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz